poniedziałek, 14 października 2013

Ślady stóp

Tupią, skaczą, biegają, kopią piłkę. Nurkują w czerwonym piachu. Ocierają się o szorstkie kamienie. Podskakują radośnie w rytm bębnów.  Bose, w jednym bucie, w niebieskich kaloszach, za małych balerinach lub klapkach po mamie. Na liczniku mają miliony kroków. Odbijają się lekko jak piłeczka kauczukowa. Czasem kurzą drogę walcząc z ciężarem kosza na głowie lub siostry na plecach. Patrzę na nie codziennie.

Dziecięce stopy.

Zawsze kojarzyłam je z jedwabistą skórą. Maleńkimi bucikami z wystaw sklepowych. Skarpetkami
w pastelowych kolorach z Kubusiem Puchatkiem. Dziś poznaję je na nowo.

Dziecięce stopy.

Mają rany. Małe draśnięcia niczym ślad długopisu. Kropki, kropeczki, otarcia. Czasem odkrywam rany głębokie jak szczeliny w skale. Chironda (rana)- to pierwsze słowo w języku bemba, które poznałam  w Lufubu. Najpopularniejsze w oratorium. Wykrzykują je przedszkolaki. Chironda- potrzebuje dezynfekcji, plasterka lub zwyczajnie kontroli troskliwym okiem.

Dziecięce stopy- odczytuję je codziennie. Opowiadają więcej niż niejedna książka przygodowa. Mówią o drodze, pracy od wschodu słońca, radości i bólu. Trosce rodziców, biedzie lub zaniedbaniu. Droga rzeźbi ich stopy. Stopy zostawiają ślady na drodze.


Dziecięce stopy odbijają ślady na moim sercu. Codziennie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz