Pierwsze dziecięce kroki to
delikatne spotkanie stóp z ziemią. Ręce próbują utrzymać równowagę. Oczy
zachwycają się nowymi widokami. Wyznaczają cel.
Pierwsze kroki stawiałam w domu. Z pewnością rodzice asekurowali mnie by nie rozbić głowy. Pokazywali
najbezpieczniejszą drogę.
Pierwsze kroki w Zambii rejestruję dokładnie. 5 września 2013, 22:50 Lusaka. Wysiadłam z
samolotu razem z Olą, Antkiem, Judytą i Gosią. Dotknęłam stopą asfaltowej płyty
lotniska. Powiew wiatru zapachniał inaczej. Nie polsko. 200m do bramki wizowej.
Pierwsza noc, pierwszy dzień w Lusace. Pierwszy krok za mną.
Kolejny krok był dłuższy, pewniejszy- podróż do Lufubu- 1000km
prostą drogą. 16 godzinna podróż z monotonnym widokiem za oknem. Jakby ktoś
zatrzymał film na jednym kadrze. Wypalona słońcem pożółkła trawa, krzaki niczym
miotły powtykane w ziemię, kilka drzew na
horyzoncie oraz chatki
przypominające domki z piasku.
Lufubu. Moje pierwsze kroki na misji to nauka czasu
mierzonego wschodem i zachodem słońca, pianiem koguta i okrzykami dzieci. To
modlitwa, w której coraz mniej słów. To czytanie spojrzeń dzieci mówiących w melodyjnym
języku bemba.
Moje pierwsze kroki w Zambii… Bóg trzyma mnie za rękę.
Asekuruje delikatnie by nie upaść. Codziennie Pokazuje drogę. Idziemy razem.
Pozdrawiam Agnieszko :) na pewno będę śledził Twojego bloga. Życzę Ci dużo wytrwałości w tym co robisz i podziwiam Cię ;)
OdpowiedzUsuń